Maximus
połówka
Dołączył: 28 Lip 2008
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 17:48, 28 Maj 2009 Temat postu: Tulipan (pół żartem, pół serio) |
|
|
Dla wytrwałych -czyli mały częstochowski tasiemiec.
Pewien cwaniak bezrobotny, co miał tupet niebywały
no i czasu aż za wiele, wpadł na pomysł doskonały.
Mając rozum, wygląd niezły i garnitur swego taty,
zaplanował i obmyślił, jak się szybko stać bogatym.
Wybór wcale nie był łatwy, bo naiwnych nie brakuje,
lecz najłatwiej hak zarzucić tam, gdzie piękna płeć pracuje.
Więc popytał, pogłówkował i do celu się udaje,
pełen wiary, pewny siebie, u drzwi swej ofiary staje.
Piękna pani sekretarka, gdy ujrzała delikwenta
w pierwszej chwili chciała spytać co za pajac się tu pęta.
Lecz nic po tym, kiedy cwaniak już promuje swe talenty,
kwiatek w ręku, ukłon niski, całą buzią uśmiechnięty.
–Do prezesa. Afrodyto! Choć szukałem w mym ogrodzie
powiem szczerze - żadna róża nie dorówna twej urodzie.
–Och, zapraszam, proszę bardzo, Pan na pewno umówiony,
choć szefowa muszę przyznać ma dziś czas ograniczony.
Już nasz cwaniak w gabinecie, już urokiem cel oplata:
–Cóż ja widzę! Piękna Wenus - jesteś ósmym cudem świata?
Pani Prezes jak przystało, z pełnym wdziękiem wielkiej damy,
z wielkim szykiem dłoń wyciąga: - Drogi panie, my się znamy?
Nasz tulipan bez krępacji, no bo plany miał gotowe,
chcąc na dłoni usta złożyć, ujął rączkę, schylił głowę:
–Do nóg padam, wręczam róże, która piękno twe oddaje
i z namowy pewnych osób pełen planów tutaj staję.
A że spraw dziś miałem mnóstwo, no i gości bardzo wielu,
jestem trochę już zmęczony. Więc usiądę w twym fotelu
i tak powiem moja droga, że ten biznes mnie już nudzi -
te podróże, konferencje, te wizyty ważnych ludzi.
Lecz jak pozbyć się luksusu i przepychu tego życia,
chyba znów się rozgadałem, proszę - daj mi coś do picia.
Stoi babka osłupiała, wytrzeszczyła oczy wielkie,
jedną ręką sięga szklankę, drugą chwyta za butelkę
i po pierwszym „gradobiciu”, nalewając trochę wody
bardzo pewnie i stanowczo rzecze:–Cóż to za metody?
Wchodzi Pan tu jak do siebie, choć przyznaję - z pewną klasą,
cudna róża, miły ukłon - bez tych manier inni gasną
i choć winnam bez namysłu kazać szybko się wynosić,
to ciekawość podpowiada, by chwilowo Pana znosić
i usłyszeć wyjaśnienie całej tejże sytuacji.
Ale proszę!, nie mam czasu siedzieć tutaj do kolacji.
No nareszcie moja droga, siadaj sobie tu wygodnie,
zamiast krzyczeć bez powodu winnaś mnie przywitać godnie.
Moje nogi przekraczały już o niebo lepsze progi,
będziesz wdzięczna że się dzisiaj skrzyżowały nasze drogi.
Jestem bowiem synem posła, mam ogromne znajomości.
Zamierzałem w twojej firmie ulokować oszczędności.
Widzę jednak, że być może pomyliłem się kochanie,
choć myślałem, że kolega ma dość dobre rozeznanie.
Tenże kumpel z ministerstwa – żadnych nazwisk i adresu
jest zdumiony pani pracą i rozwojem interesu.
Rzecze do mnie: –Słuchaj brachu - jako rekin finansowy
wykorzystaj swoją wiedzę no i wpływy biznesowe.
Idź czym prędzej bez namysłu – tu mi podał twe namiary,
ta kobieta tworzy przyszłość – mówię to poważnie stary.
Cisza biuro ogarnęła, pani się zaczerwieniła:
–Mo, mo, może zbyt pochopnie, pa, pa, pana oceniłam.
Tak; przyznaję, że mój biznes dochodowy jest ostatnio,
lecz czy mogłabym przypuszczać, że przychodzić tutaj zaczną
tacy goście znakomici i wpływowi jednocześnie,
krewni posłów, ba – ministrów ważni ludzie na tym mieście?
Wiem, rozumiem. Mam posadę dla fachowca finansisty,
może być kierownik działu? Co ja plotę ten jest z listy
może trzeci, albo czwarty, a choć stołek dochodowy
mam coś extra dla geniusza - Pan dyrektor finansowy.
Zaraz każę sekretarce dokumenty przygotować,
wierzę również, że nie będzie nikt urazy do mnie chować
za zbyt ostre przywitanie. Jestem dzisiaj troszkę chora.
Moja firma z przyjemnością wita Pana Dyrektora.
Cdn – nie będzie.
Za błędy dialogowo – stylistyczno – interpunkcyjne z góry sorry.
|
|
|