Z dzienniczka (nie)wariata

LittleDragon

2009-02-05

pulsujące żyły nie mogą eksplodować
z pod skóry wchłaniającej toksyny
chęcią wyplucia nagromadzonej ironii losu
prosto w oczy zakłamanych ideałów

przyjaciel w chitynowej piżamie wlazł do ucha
łaskocząc czułkami szeptał coś o przyjaźni
racząc się zszarzałą normalnością
może wróci po resztki jak zgłodnieje

powiązane skórzanymi pasami ręce
drą każdą minutę parcianego materaca
wygrzebując ukryte sedno codzienności
podawanej w farmakologicznej recepturze

wykrochmalone intencje pseudomoralności
wywołują zgagę sumienia

Dragon

emde

Ale tu u Ciebie brzydko! Brakuje taplania się w gnoju i plwocinach oraz gnijącego ciała. I nie może być inaczej, skoro wszystko ulega rozkładowi na podobieństwo trupa: wiara w to, w co się wierzyło, przyjaźń, moralny ład. Peel jeszcze się szarpie, jeszcze wyrywa, jeszcze próbuje walczyć - faktycznie, nieuświadomiony idiota.

LittleDragon

może spojrzeć na to z perspektywy innej, może coś spowodowało taki stan?
nie ograniczam się do tematów kwiatków i motylków, uniesień i rozczarowań.
staram się zaczepiać różne tematy.
różnie to wychodzi, ale ni chcę barier tematycznych.
w brzydocie czasem ukryte jest piękno. Dzięki jednak za tak rzeczowa interpretacje, jak zawsze Jesteś w tym fachowcem Cool

emde

Z fachowcem to przesada, ale miło mi się zrobiło, nie zaprzeczę.
Że nie o motylkach, to zdążyłam zauważyć i dlatego do Ciebie zachodzę. A interpretacja zawsze narażona jest na błądzenie; nie noszę przecież pancerza z łusek.

LittleDragon

jak mi parę zostanie to ci użyczę, może coś se Zrobisz Cool

miło mi, że Zaglądasz i komentujesz.
interpretacja jest zawsze luźna, można z nią się zgadzać lub nie, Twoje są bardzo trafne.