Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
DżejDżej
połówka
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Czw 13:01, 15 Sty 2009 Temat postu: W okowach namiętności - telenowela forumowiczów |
|
|
Prosimy nie wklejać tu komentarzy, tylko do tematu o nazwie: Tutaj możecie komentować telenowelę zbiorową. Troy.
W okowach namiętności
Pomysł: Dżejdżejka & Troy
Reżyseria: Forumowicze Lawinasquot
W rolach głównych występują:
Troy- jako Teresa de Kich / Piękna niewiasta siostra Lorda de Kich, która posiada zdolności nadprzyrodzone jak np.rozmowy z dziadkiem Mrozem chodzącym po dachu. Większość czasu poświęca na rozmowy z duchami,oraz paradowanie z pierścieniem rodowym po alejach Squotarii/
Menałe- jako Marika Bonita /Młoda wdowa po żeglarzu Alfonso Bonita. Niezwykle romantyczna i delikatna kobieta. Wieczorami chodzi nad morze opłakiwać swego męża...Podczas jednej z tych wypraw spotyka Luisa Rodrigeza.../
Cud na kiju- jako Hermiona la Luna / Mówi się,że to czarownica która jest w zmowie z Massimo. Na codzień zajmuje się rozdawaniem dzieciom lizaków po których te zaczynają śpiewać niczym Pavarotti/
DżejDżejka- jako Luiza de Moral /Rudowłosa aktorka,która przybywa do Squotarii w poszukiwaniu zaginionego hiszpańskiego kochanka, przy okazji znajduje kilku nowych i niezaginionych.generalnie zajmuje się sprowadzaniem na zła drogę mężczyzn z hrabstwa/
@psik - jako Lord Timothy de Kich /młody przystojny rozważny pan na włościach w górskim hrabstwie Squotarii. Mimo niebywałej urody nie odnalazł jeszcze miłości swojego życia.i/
Snowbarder- jako Fransisco de Moral / Ksiądz, brat Luizy, pragnący aby jego siostra się nawróciła. Całe dnie spędza na prawieniu kazań siostrze,a w niedziele całemu hrabstwu/
LitlteDragon- jako Luis Rodrigez / Okoliczny lowelas złamał serce Teresie, a teraz zamierza uwieść Marikę. Luis nie wie,że Teresa za namową Luizy <c> planuję na nim krwawą zemstę/
Maximus- jako Massimo Portilla / Tajemniczy przybysz zamieszkujący w chacie na skraju hrabstwa. Chodzą plotki,że jest on zaginionym kochankiem Luizy,bądź nachodzącym Teresę nocami Dziadkiem Mrozem/
Mia Wallace - jako Esmeralda de Zouza/ Tajemnicza kobieta, żyjąca na odludziu, znana z zamiłowania do zielarstwa. Nikt za dużo o niej nie wie.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
DżejDżej
połówka
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Czw 13:25, 15 Sty 2009 Temat postu: Odc 1 |
|
|
Marika Bonita stała nad brzegiem morza i wylewała rzewne łzy...Promienie zachodzącego słońca rozświetlały jej twarz.
-Ach czemu losie mnie tak ciężko doświadczasz?-łkała- Zabrałeś mojego Alfonso w otchłań morską cóż ja teraz sama pocznę? Wszak zostaje mi tylko M jak miłość i Pani Domu...
W tym samym czasie w pobliższych krzakach coś się poruszyło. Zajęta płaczem Marika tego nie zauważyła,ale kazdy inny człowiek dostrzegfłby,ze w krzaku dzikiej róży, lezy i nikczemnie podgląda Marikę Luis Rodrigez. Jednak Marika nie zwróciłaby uwagi nawet na tornado. Nie teraz,gdy była pogrązona w czarnej rozpaczy...Łkała więc i krzyczała do morskich fal:
-Morze! Oddaj mi proszę mego Alfonso a ja oddam ci cały mój majątek,wszystkie kosztowności i ostatni nr. "Pani Domu".
Luis Rodrigez dławił się ze śmiechu,gdy w pewnym momencie zauważył,że Marika niczym zachipnotyzowana wchodzi do wodu. "Chce się utopić" pomyślał i nie zastanawiając się ruszył za nią.
- Nie płacz Mariko!-krzyczał a płatki róż sypały się z niego niczym łupież- zastąpię twego męża jeśli zechcesz..
Marika odwróciła się i rozpromieniona rzekła:
-Nie trzeba, morze oddało mi mojego Alfonso- i wskazała Luisowi postać wyłaniającą się z morza.
Luis Rodrigez był przyjacielem Alfonso i wiedział,że jego kumpel nie miał piersi. Ani rudych włosów. No i napewno nie krzyczał,że złamał mu się paznokieć.
-Mariko to nie Alfonso.To Luiza de Moral. Ta aktorka o której wciąż piszą na Terrierku,że ma pięćdziesięciu kochanków.
Marika zadziwiona spojrzała na Luisa.
- Czego ona może szukać w naszym hrabstwie?- wtem za jej plecami zabrzmiał damski głos:
-Jak to czego? Kochanka.- przemówiła mokra i zdyszana Luiza.
- A ja taki nie umalowany-zatroskał się Luis.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
ovoc_ziemii
nożycoręka
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: ze straganowej półki
|
Wysłany: Pią 1:18, 16 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
W tym samym czasie w małej chałupce na odludziu, Esmeralda de Zouza, zwana miejscową czarownicą, pichciła nowy eliksir, nucąc pod nosem – snem było życie...lalala....dopóki ty...lalala. Kobieta z namaszczeniem wkropiła kilka kropli swojego specjału do flakonika.
Wtem usłyszała donośne pukanie do drzwi, zniechęcona wykrzyknęła – czego tu no w pytkę!
Nawet nie zdążyła zamknąć ust, gdy w progu stanął Fransisco de Moral, który był księdzem z pobliskiej parafii.
- Nawróć się, wiedźmo jedna! – Wykrzyknął oburzony. - Wiem dobrze, że gotujesz napary, które z kobiet czynią ladacznice, a z mężczyzn napaleńców! Zaprawdę powiadam ci, jeśli nie przyjmiesz chrztu, szatan rozczłonkuje twoje ciało, a kruki wydziobią ci włosy i będziesz łysa!
- Yyyyyyyyyyyyyyyy. To nie ja, proszę księdza! To Hermiona! – Esmeralda zaczęła się jąkać.
- Nie jesteś pierwszym takim okazem, z którym mam styczność. Hermiona to uczciwa kobieta, w odróżnieniu od ciebie. Po raz wtóry powiadam ci, spłoniesz w piekielnej otchłani, na kupie skoszonej przeze mnie trawy. – Ksiądz wyszeptał z zawiścią i rzucił Esmeraldzie pokutny moher pod nogi, po czym wyszedł pewnym krokiem.
No w pytkę – pomyślała zmartwiona Esmeralda. Potrzebuję pomocy, kurka wodna. Złapała za telefon i wystukała numer do Teresy de Kich – No cześć...to ja. Kurdę blaszka, mam interes.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
DżejDżej
połówka
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Nie 11:41, 18 Sty 2009 Temat postu: ODC 2 |
|
|
Teresa de Kich wykonywała własnie sekcję zwłok żaby. Nie robiła tego z wrodzonej złośliwości,czy nienawiści do żab. Powód był zgoła inny. Otóż tej nocy tajemnicza postać wędrująca po dachu willi de Kich'ów nazywająca siebie Dziadkiem Mrozem poprosiła ją o łapy, oraz oczy żaby bagiennej. Teresa przejęta tym odpowiedzialnym zadaniem nie zapytała nawet po co tajemniczej postaci rozczłonkowany zwierzak. O poranku pobiegła na pobliskie bagna i złapała żabę. Teraz zaś powoli oddcinała jej nogi.
Nagle w pokoju rozległ się dźwięk przeboju wszechczasów...Teresa wysłuchała refrenu piosenki "jesteś szalona" po czym odebrała telefon.
- Esmeralda? O co chodzi?
Tymczasem w nadmorskiej chatce Mariki, Luis Rodrigez miał nielada problem do rozwiązania. Ukradkeim wymknął się do łazienki i stanął przed lustrem.... Błękitny cień do powiek podkreśliłby kolor jego oczy,ale z drugiej strony beż nie byłby tak bardzo widoczny... Biedny Luis nie wiedział na jaki kolor się zdecydować.Ostatecznie musnął tylko usta błyszczykiem i wyszedł z łaienki.
- A więc szukasz kochanka Luizo?- zapytał aktorki,która piła herbetkę ziołową...
- Tak-warknęła kobieta- a jak go dorwę to...to...- zabrakło jej słów ale na twarzy malowały się złość i coś w stylu pomidorowej z musztardą.
- Czy myślisz,że ja...- zaczął nieśmiało Luis- nadałbym się?
W tym momencie wtrąciła się Marika:
-Luisie mój drogi. Luiza nie szuka kochanka jako takiego, tylko konkretnego mężczyzny...
-A ja to co?! Nie jestem konkretny?!-wykrzyknął wzburzony lowelas.
-Konkretny w sensie jeden,określony. Taki,którego już ma,ale...
- Ale mi uciekł kocmołuch jeden- wtrąciła Luiza - ale ja go znajdę...znajde i...- i znów zabrakło jej słów.
- Jeśli mogę Ci coś doradzić- rzekła Marika- to idź do naszej miejscowej "wróżki", Hermiony,jeżeli Twój kochanek znajduje się w naszym hrabstwie,to ona napewno go znajdzie...
Twarz Luizy rozpromieniła się na te słowa
- Idę więc- krzyknłęa i wybiegła z chatki.
Marika uśmiechnęla się dobrotliwie,skowronki za oknem zaśpiewały i tylko Luis miał marsową minę..."mogłem nałożyć ten błękitny cień" myślał.
Teresa ociekając żabią krwią pędziła na bagna, gdzie umówiła się na spotkanie z Esmeraldą. Gdy ta ją zobaczyła krzyknęła przerażona:
- Zrobiłaś to! Zabiłaś ojca De Moral! Wiedziałam,że kiedyś to zrobisz,po tym jak wstąpił do seminarium zamiast się z Tobą ożenić!
- To żaba, głupia- odparła Teresa- Francisco znalazł powołanie i szanuję to. Nawet gdyby chciał wrócić to nie przyjęłabym go teraz.
- Ale dlaczego?- zapytała jej przyjaciółka- tak go kochałaś...
- Wiesz- odparła po namyśle Teresa- ja nigdy nie daje mężczyźnie drugiej szansy, bo.... poprostu takie jest życie.
- Święte słowa...odparła w zamyśleniu Esmeralda...
- Jakie tam święte,w smsie dostałam kiedyś.
Hermiona la Luna przysypiała właśnie w pokoju gościnnym,gdy usłaszała trzaśnięcie drzwiami.
- Nie mam już lizaków bachory wstrętne- krzyknęła- zachciało im się być Dodami i Rubikami,daj psu palec,a....
-Nie mówili,że jesteś wariatką- wysapała zdyszana Luiza- mam do Ciebie sprawę...
(...)
- Podaj mi jeszcze trochę żelatyny- wyszeptała Hermiona
- Żelatyny? Myśłałam,że masz kulę,albo fusy herbaty chociaż...
- Kto tu jest specjalistą,co? Mądrości to Ty możesz wygłaszać w tych swoich filmach z dolnej półki,a nie w moim domu.I trochę szacunku- ja Ci pomagam.
-Słyszałam,że jest tu jeszcze kilka osób,które mogą mi pomóc znaleść tego łotra jeśli Ci przeszkadzam to....
- Jest! Siadaj! Widzę!
Obie kobiety pochyliły się nad misą wody,wymieszanej z żelatyną.
-Widzę...-szeptała przejęta Hermiona- mężczyzna, który żywi do Ciebie silne uczucie...ale zawiodłaś go swoim trybem życia...
- To on! Myślał,że zdradziłam go z szoferem...
- Uciekł tu, do nas z wielkiego miasta,aby zmyć z siebie skazę na swym i mieniu,krórą to Ty mu nadałaś...
-Przeciez oddawałam jego koszule do pralni...To napewno on? Jak wygląda?
- Wysoki...postawny...- cedziła słowa czarownica
- To on- zapiszczała radośnie Luiza
- Oczy jego niczym czekolada,a włos zmierzwiony i czarny jak węgiel-szeptała...
-Tak to mój ukochany-radośnie kwiliła aktoreczka...
- Jest tu...jest tu i zaraz do Ciebie przemówi...- Zdyszana mówiła Hermiona...
W tym momencie obie kobiety usłyszały męski głos:
- Luizo! Jako mogłaś? Czy nie dość uprzykrzyłaś me życie swoją rozwiązłością?Splamiłaś swój i mój honor,a teraz,gdy prowadzę nowe,spokojne życie przybyłaś tu by je znów zrujnować?
Luiza i Hermiona powoli podniosły głowy...Obie znały ten głos i...tego mężczyznę.
- Francisco?- Uśmiechnęła się niewinnie Luiza- A co Ty tu robisz?
- Ojcze de Moral...ja wszystko wyjaśnię...-wyjąkała Hermiona.
-Dość!- krzyknął wzburzony ksiądz- Hermiono widzę,że Esmeralda miała rację,wylej tą diabelską miksturę i marsz do kościoła krzyżem leżeć, a z Tobą siostro wyrodna porozmawiam w cztery oczy.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
zupełnie nikt
połówka
Dołączył: 22 Lut 2009
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: z dupy
|
Wysłany: Pon 0:45, 08 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
szkoda, że z tego zrezygnowano
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
menałe
destylarka
Dołączył: 22 Sie 2008
Posty: 1159
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Pią 21:03, 31 Lip 2009 Temat postu: |
|
|
zupełnie nikt napisał: | szkoda, że z tego zrezygnowano |
oj szkoda
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
DżejDżej
połówka
Dołączył: 25 Sie 2008
Posty: 281
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6
|
Wysłany: Sob 15:42, 26 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Luiza ze spuszczoną głową, podążała za Ojcem Fransisco i mamrotała pod nosem
-Franiu, ale o w czym tkwi problem? Dlaczego ty mnie nie kochasz? Tłumy ludzi na całym świecie uwielbiają mnie i marzą o tym by mnie spotkać, a ty - mój brat na mój widok bledniesz i krzyczysz o ladacznicach.
- Milcz lubieżna! - wykrzyknął wzburzony ksiądz - jak śmiesz mówić mi o miłości?! Ty, która, gdy miałem zaledwie pięć lat próbowałaś mnie podpalić?!Ty, która dla zabawy zamykałaś mnie w kurniku i pozwalałaś by kogut dziobał me stopy!
- Ależ kochany mój, nie zamykałam Cię tam dla zabawy, a dla twojego dobra. Kogut dziobiąc twe pięty, zrywał z nich zrogowaciały naskórek, który przeszkadzał ci stać prosto...
Rozmowie tej przysłuchiwała się ukryta za pniem akacji Teresa. "Więc to jest ta wielka tajemnica, która skrywał Francisco" zauważyła " a ja myślałam,że ma nieślubne dziecko z gosposią". Nie zastanawiając się dłużej wyszła ze swej kryjówki i stanęła przed tragicznym rodzeństwem, które właśnie toczyło spór o to, kto kogo wrzucił do studni w Wigilię bożego Narodzenia i dlaczego to zrobił. Teresa nałożyła na twarz jeden z najsłodszych uśmiechów i przemówiła:
- Ojcze Del Moral, a cóż to pan prowadzi do siebie, czy to pańska siostra, kuzynka, czy może - uniosła znacząco brwi - nowa gosposia?
Ksiądz zmieszał się nieco, na dźwięk słowa gosposia wypowiadanego przez Teresę z nieprzyzwoitą nutą zazdrości. Po chwili jednak rozpromienił się, puścił Luizę, która ulegając niezłomnemu prawu grawitacji, upadła.
- Dobrodziejko! - wykrzyknął, porywając Teresę w objęcia - błogosławione niechaj będzie twoje imię,a dzieci twe niechaj obdarzone będą wszelkimi łaskami pańskimi! - i nic więcej nie mówiąc zaczął ściskać Teresę i całować jej policzki. Minęło kilka minut nim się opanował, a stało się to, gdy oszołomiona Teresa zemdlała, a jej ciało upadło na ziemię. Nie tak dokładnie na ziemię, bo po drodze napotkało leżącą Luizę i padło na nią. Ojciec Del Moral rzucił się by ocucić Teresę. Gdy kobieta odzyskała przytomność, spojrzała na niego przerażona i uciekła w popłochu, krzycząc, że kapłana opętał szatan i chce go przeciągnąć na ciemną stronę mocy. Fransisco popatrzył na nią z politowaniem, po czym pomógł wstać Luizie i rzekł:
- Ta biedna kobieta, nie pojmuje jak wielki dar nosi w sobie. Kiedyś uszczęśliwi pewnego młodzieńca.
- No co ty- odparła Luiza - przecież ona jest chora psychicznie, który by ją chciał?
- Milcz ladacznico! Teresa to kobieta wypełniona wszelkimi cnotami, niczym twoje piersi silikonem! - po czym złapał siostrę za rękę i pociągnął w stronę plebanii.
- Ona jest chora i Ty jesteś chory, mówisz o mnie "ladacznica" , a sam obściskujesz tą wieśniareczkę, no i co ona takiego zrobiła? Co powiedziała? Czym zasłużyła na takie łaski? - zapytała, po czym zaśmiała się kpiąco.
- Teresa de Kich poddała mi genialny pomysł, podsunęła sposób na uczynienie z ciebie, Luizo przyzwoitej kobiety.
- Czyli, że co? Wcielisz mnie do zakonu?
- Lepiej - zostaniesz moją gosposią - uśmiechnął się radośnie Fransisco.
Na te słowa Luiza złapała się za głowę i poczęła rwać swe rude kosmyki i rozrzucać je niczym kwiatki na procesji , krzycząc wniebogłosy:
-Ach biada mi biada! Cóż pocznę nieszczęsna?! Czemu mnie spotkał taki los?! - i łkając głosno szła, za bratem swoim, ciągnąć jego sutannę.
Scenie tej przyglądały się Teresa i Esmeralda, wnet ta pierwsza zapytała swą koleżankę:
- Jak myslisz Esmeraldo co on jej zrobił?
- Są dwie możliwości - odparła Esmeralda kiwając madrze głową- albo to egzorcyzmy, albo kazał jej obciąć paznokcie.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
ovoc_ziemii
nożycoręka
Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3327
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: ze straganowej półki
|
Wysłany: Pon 14:35, 12 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Haha, cała ta telenowela jest wielkim kabaretem. Czekam na więcej!!!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Wallace
połówka
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: somewhere over the rainbow
|
Wysłany: Pią 19:05, 13 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
hehe, i co ja robie tu? : )
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
LittleDragon
literek
Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 892
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Chyba z Wariatkowa
|
Wysłany: Sob 11:28, 05 Gru 2009 Temat postu: |
|
|
Wolę jednak ciemniejsze podkłady i na powieki i twarz
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|